Czym jest Twoja duchowość?
Duchowe lenistwo? Ucieczka w duchowość?
Znasz to?
Ja już jestem na tym poziomie, iż mając w ciele poczucie zanurzenia w zbiorowej świadomości, nie zajmuję się tym, nie kreuję, nie wymuszam, a jedynie obserwuję… i to się samo dzieje — w spokoju, z pełną akceptacją tego, co jest.
Brzmi to niczym szczyt duchowej wędrówki, prawda?
To miejsce, w którym wychodzisz z gier umysłu i stoisz ponad nimi, nietknięty.
Ale czy na pewno jest to owoc wieloletnich poszukiwań i pracy wewnętrznej…
…czy może raczej dotarłeś do punktu, w którym jest na tyle wygodnie, że możesz pozwolić sobie na życie bez trosk i bez zmartwień?
A może tak długo tkwisz w ich ciężarze, iż znormalizowałeś go do tego stopnia, że nazwałeś to „pokojem”, a ono w istocie jest jedynie drogą przetrwania?
Wiem, że każdy z nas niesie inną historię i podąża własnym, niepowtarzalnym szlakiem — lecz to „ale” nie daje mi spokoju.
Bo widzę coraz częściej, jak duchowość staje się kolejną formą ucieczki.
Ucieczki równie skutecznej, co praca po dwanaście godzin dziennie, kolejny kieliszek wina, czy bezmyślne przewijanie ekranu telefonu.
Z tą różnicą, że tym razem oblekasz ją w szaty świętego spokoju: „jestem w przepływie”, „po prostu jestem”, „obserwuję i akceptuję”.
Piękne słowa, pełne obietnic.
Lecz jak wiele z nich jest prawdą, a jak wiele — zasłoną?
Duchowość sprowadzona na ziemię
Prawdziwa obecność nie jest biernym trwaniem.
Prawdziwa akceptacja nie jest rezygnacją.
A pokój ducha nie jest odcięciem od tego, co boli, co drażni, co domaga się Twojej uwagi.
Psychologia nazywa to doświadczeniową ucieczką (experiential avoidance) — subtelnym, a przez to groźnym mechanizmem unikania konfrontacji z tym, co w nas niewygodne. Badania pokazują, że ucieczka ta może przybrać nawet formę duchowej praktyki, jeśli ta staje się tarczą przed realnym życiem (Wikipedia).
Duchowość, która nie prowadzi do działania, która nie popycha do miłości, odwagi i świadomego kształtowania życia — jest martwa.
To miejsce bez ognia, ryzyka, ani przemiany.
Tymczasem współczesne badania nad mindfulness jasno pokazują, że uważność ma służyć większej sprawczości, a nie pasywności. Regularna praktyka poprawia regulację emocji i zwiększa zdolność podejmowania świadomych decyzji (PMC, Verywell Mind).
To właśnie jest sedno teorii MAT (Monitor and Acceptance Theory): obserwacja uwalnia świadomość i skupienie, a akceptacja chroni przed ucieczką od trudnych doświadczeń. Lecz dopiero połączenie tych dwóch elementów otwiera drogę do mądrego, skutecznego działania (PMC).
Mówię to nie z pozycji sędziego, lecz człowieka, który sam tam był.
W miejscu, gdzie uwierzyłem, że to już „to”.
Że skoro jestem w akceptacji, to nie trzeba nic więcej.
Że Wszechświat sam ułoży wszystko za mnie, a moim jedynym zadaniem jest nie przeszkadzać.
Tyle że w praktyce…
Nie podejmowałem rozmów, które wymagały odwagi.
Nie wchodziłem w sytuacje, które mogły zmienić mnie, albo moją rzeczywistość.
Nie sięgałem po życie, bo łatwiej było mówić, że „wszystko jest jak ma być”, niźli zmierzyć się z lękiem przed porażką, oceną czy wstydem z powodu własnej niedoskonałości.
Od obecności do ruchu
Zrozumiałem wtedy jedno — obecność jest punktem wyjścia, nie miejscem docelowym.
To początek drogi, a nie jej kres.
To cisza, z której rodzi się ruch — świadomy, wolny od przymusu, lecz obecny, odważny i prawdziwy.
To także rdzeń podejścia terapeutycznego, które uczy, że akceptacja i obecność nabierają sensu dopiero wtedy, gdy stają się fundamentem świadomego działania w zgodzie z wartościami (Wikipedia).
Bo możesz obserwować i jednocześnie stawać do konfrontacji.
Możesz akceptować, nie zamieniając tego w wygodną wymówkę.
Możesz odczuwać i nadal wybierać, że idziesz naprzód.
Duchowe lenistwo jest jak miękki koc — ogrzewa i koi, ale jeśli pod nim zostaniesz, przestajesz żyć.
Może to, co nazywasz spokojem, jest po prostu brakiem zaangażowania.
Może to, co nazywasz akceptacją, jest rezygnacją.
Może Twoja „obecność” to odcięcie — tylko teraz w białych szatach i z mantrą na ustach.
To nie jest atak.
To zaproszenie.
Do uczciwego spojrzenia w lustro.
Do rozpalenia ognia.
Do powrotu do życia — takiego, w którym świadomość jest początkiem, a nie wygodnym końcem drogi.
Bo świadomość sama w sobie niczego nie zmienia.
To Twoja odwaga kreuje świat, w którym żyjesz.
Pozostańmy Pozytywni
❤️🙏🏻🧠
Recent Comments